Maciek Jodko o Kluszkowcach

Maciek, to jeden z najlepszych i najbardziej utytułowanych zawodników w naszym kraju. Od jakiegoś czasu flirtuje ze sportami zimowymi, które zdają się być jego sportowym priorytetem. Nie mniej jednak ostatnie zawody serii Joy Ride Open, to spory sukces Maćka. Zapytaliśmy go o kilka istotnych kwestii z tym związanych. 

 

1. W zeszłą niedzielę zdobyłeś szczyt pudła w Kluszkowcach na JROS. Poprawiło to samopoczucie i apetyt, który niestety pozostał po ostatnim Diverse Contest?

Wiadomo, ze każda wygrana cieszy, nie mniej jednak z 5-go miejsca tydzień temu też byłem zadowolony.

2. Tak a propos- co stało się w Wiśle, że do Michała Śliwy straciłeś te kilka cennych sekund?

W pierwszym lesie wypadłem ze swojej linii i trochę „zakopałem” się w błocie. Straciłem sporo prędkości, rytm. Dopiero na polanie zdołałem się ogarnąć. Niestety później na wyjeździe z drugiego lasu kolejny błąd straciłem prędkość przed step-upem, co przekreśliło moje szanse na podium.

3. Wracając do tematu- jak oceniasz trasę w Kluszkowcach? Chłopaki się postarali?

Pierwszy raz byłem tam na rowerze. W poprzednich latach słyszałem raczej kiepskie opinie o tej trasie. Jednak Siara z ekipą przyłożył się do jej poprawienia. Nie spodziewałem się, że jazda po niej będzie sprawiać tyle przyjemności.

4. Na przestrzeni lat widać, że twoja obecność na JROS jest wręcz zawsze pewna. Co sprawia, że lubisz się tam pojawiać- oprócz samego ścigania, rzecz jasna?

Przede wszystkim atmosfera. Nie przyjeżdżam na JROS po to, żeby walczyć o zwycięstwo, tylko po to żeby pojeździć i spotkać się wieczorem przy kolacji ze znajomymi.

5. Tak na podwieczorek: jakie plany rowerowe na ten sezon? Grubsze imprezy poza granicami Polski w rozkładzie?

Na dzień dzisiejszy nie zamierzam się ścigać poza Polską, chyba że w grę wchodzą jakieś egzotyczne kraje. Za dużo zdrowia kosztuje mnie sezon zimowy, wiec siłą rzeczy w lecie muszę trochę odpuścić.

Poniżej prezentujemy helmet z finałowegu przejazdu Maćka- ogień!