Dinozaury polskiej sceny ekstremalnego mtb dobrze kojarzą markę z Myślenic. W końcu w historii polskiego downhillu był taki czas, że podczas zawodów można było zobaczyć kilka, jak nie kilkanaście zjazdówek zbudowanych na ramie Zumbi. Potem „fejm” na chwilę przygasł, ale sprawy się mają dobrze, bo marka powstaje z prochów jak Fenix.
Możliwe, że potrzeba było czasu, żeby zrozumieć, w jakim miejscu branży mtb powinna znajdować się marka Zumbi. Zapewne trzeba było przespać się z wieloma trudnymi myślami – o tym, co robić, jak działać i w jaki sposób wartościować swoje dzieła. Tak, nie bójmy się tego stwierdzenia – dzieła, bo to w końcu sprzęt wychodzący spod ręki artysty, a nie tajwańskiej maszyny ustawionej przy taśmie.
Primo sprawa – warto odwiedzić nową stronę, bo sama w sobie jest świetna. Czytelna, prosta, ale i dobrze nawigowana. W trymiga znajdziecie na niej wszystko, co tylko będziecie chcieli.
W prawo albo w lewo
No właśnie, jeśli jesteś potencjalnym klientem marki Zumbi, to będziesz musiał dokonać wyboru. Spokojnie, nie chodzi o poglądy polityczne… Idąc w jedną stronę będziesz mógł wybierać z grupy gotowych setupów i geometrii ram. Idąc w drugą, bardzo customową, staniesz się posiadaczem ramy skrojonej na miarę. Ale spokojnie – nie będzie to proste i łatwe. Trzeba najpierw zrobić konkretny research i zebrać tonę informacji, na bazie której zostanie zaprojektowana twoja rama – jedyna na świecie? Dokładnie.
Można też kupić gołą ramę i zbudować sobie setup według własnych preferencji, albo tego, co właśnie leży na garażowych półkach. Jedno jest pewne – będzie ładnie!
Bez hejtu
Zapewne po przewertowaniu nowej strony Zumbi posypie się grad komentarzy dotyczących cen. To prawda – nie są niskie. Ale to w końcu totalny custom, do którego zmierza świat. To nie jest taśmówka, ale rower z duszą, skrojony na miarę. To zupełnie tak, jak z garniturami. Pamiętasz ten pierwszy, który mama kupiła Ci na targowisku? Wyglądałeś i czułeś się w nim jak astronauta w skafandrze z NASA tuż przed wyjściem na powierzchnię księżyca. Dziś, kiedy wiesz co to dobrze skrojona marynarka, tylko z uśmiechem na ustach wspominasz te dawne czasy 🙂