Globalny katalog firm rowerowych pęka w szwach. Pośród tej licznej grupy znajdziemy prawdziwe perełki, które nie muszą mieć największej sprzedaży, ani imponującej infrastruktury produkcyjnej, by skradać serca rowerzystów. Jedną z takich marek jest kanadyjski Chromag.
Chromag to marka pochodząca z Kanady. A jeśli połączymy dwa skojarzenia – KANADĘ i ROWER – to wniosek jest tylko jeden: Whistler. Tak, to właśnie tam mieści się siedziba firmy rowerowej, która w krótkim czasie skradła serca (i wszystkie oszczędności) bikerów na całym świecie. Skąd ten fejm i gdzie tkwi sukces małego brandu, który stworzył niezwykle mocną markę i jej tożsamość?
Salony? Nie tędy droga
Pierwszym filarem, który pomógł marce Chromag zbudować jej siłę, jest „prawdziwość”. Jak stworzyć poczucie i zaufanie do nowego produktu? To proste – nie pchać się do mainstreamu za wszelką cenę, ale znaleźć swoje miejsce w grupie i od tego rozpocząć rozwój. Widzieliście kogoś w PŚ, kto korzysta z pełnego setupu komponentów marki Chromag? Nope. Za to myśląc o maszynach takich asów jak Brandon Semenuk, Ryan Howard, była ekipa The Coastal Crew i gwardia znanych freeriderów z B.C. już widzimy tę sieczkę na trasie. I to jest to, klucz do budowania tożsamości. To praca nad charakterystycznością, która w tym przypadku leży bliżej gęstego i wilgotnego lasu Vancouver Island, niż racingowych pitstopów.
Dobre video dźwignią handlu
Szczerze? Jeśli mielibyśmy wymienić 10 najlepszych editów kończącego się sezonu, to bez wątpienia znalazłyby się w tym zestawieniu produkcje Chromaga. Dlaczego, bo to istny majstersztyk. Twórcy pokazują świetne miejscówy, doskonały klimat chillowej jazdy z ziomeczkami, utalentowanych riderów i sprzęt, o którym wielu z nas może tylko pomarzyć. I nie chodzi w tym o budowanie poczucia zazdrości, ale chęci spróbowania zabawy w tym formacie. A sprzęt? W zasadzie nawet nikt o nim nie mówi, ani nikt go nie pokazuje. A jakimś cudem nazwa marki pozostaje w pamięci. Chcecie przykładu na ten piękny video-wytrych do świadomości konsumenta? Nie ma sprawy…
Oferta skrojona na miarę wyobraźni
Wyścig zbrojeń topowych producentów zdaje się już osiągać apogeum i zakrawać na pole absurdu. Tuzy ścigają się o miano „high-endowej” marki. A jak wiadomo: gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Chromag nie pędzi za nowymi technologiami i carbonem wlepionym w każdy komponent. Projektanci tej marki stawiają przede wszystkim na trwałość, sprawdzone materiały i klasykę gatunku. Jeśli pod lupę weźmiemy sztywne ramy Chromaga, to wniosek będzie jeden – „sexy steel is real”. To samo w przypadku kierownic (btw. Naszym zdaniem najlepsze gięcie w świecie – mowa o modelu Fubar OSX), czy pancernych pedałów Contact.
I możliwe, że także to sprawia, że Chromag cieszy się zaufaniem, sympatią i powodzeniem. Poza tym spójrzcie na galerię fotek najnowszej kolekcji, którą ustrzeliliśmy podczas tegorocznych targów rowerowych Eurobike.
Te cacka lśnią się jak prawdziwa biżuteria. Sorry Anju Rubik, twoja kolia z Apartu nie jest już najjaśniejsza…