„To piękne uczucie znów wrócić na rower”

„To piękne uczucie znów wrócić na rower”

Roman Pichnarcik to słowacki rider, którego możecie kojarzyć m.in. ze slopestyle’owych zawodów rozgrywanych w ramach Joy Ride BIKE Fest. Niedawno w sieci pojawił się jego edit, który podsumował sezon 2016. Trzeba jednak przyznać, że dla Pichnarcika nie był to lekki rok. Słowak musiał przełamać lęki i wrócić do jazdy po poważnej kontuzji i 8 miesiącach przerwy. Postanowiliśmy pogadać z nim o tym, jak to zniósł, czego brakowało mu podczas przerwy od jazdy i jakie są jego plany na kolejny sezon.

Hej Roman, jak się masz?

Roman Pichnarcik: Cześć, Bardzo dobrze, no i jestem w pełni zdrowy, więc nie może być lepiej!

Niedawno w sieci pojawił się twój nowy edit, który podsumowuje sezon 2016. Nie brakuje w nim combosów z najwyższej półki i niezłej edycji. Jesteś zadowolony z finalnego efektu?

Zdecydowanie tak. Choć nie powiem – momentami było ciężko, bo pogoda płatała nam figle. Ale jakoś udało się zebrać wszystkie ujęcia do kupy i połączyć to w nowy film. W dodatku przy nagrywaniu wylądowałem kilka nowych sztuczek, więc tym bardziej się cieszę, bo jest się czym pochwalić przed widzami.

Warto podkreślić, że nie jesteś jedynie bohaterem filmu, ale też go montowałeś. To twoja druga zajawka?

Dokładnie tak, sam go montowałem. Kiedy nie jeżdżę na rowerze, to zajmuję się nagrywaniem i edycją video. Tak też wygląda moja obecna praca w firmie Cineshine Video Production. No, ale nadal nie mogę sam nagrywać swojej jazdy, więc z tego miejsca bardzo chciałbym podziękować moim kumplom, którzy mi w tym pomogli.

snimka-obrazovky-2016-11-21-o-20-04-09

Film jest świetny, ale początek sezonu w twoim wykonaniu nie był optymistyczny. Złapałeś poważną kontuzję i musiałeś odstawić na jakiś czas rower. Na szczęście szybko przeszedłeś rekonwalescencję i wróciłeś do gry. Opowiedz nam o tym, co najbardziej motywowało cię w trakcie tych trudnych chwil rozłąki z rowerem?

W maju 2015 konkretnie złamałem kostkę i to odsunęło mnie od jazdy na jakieś 8 miesięcy. Miałem w tym czasie dwie operacje, więc uwierzcie – nie było łatwo wrócić do jazdy. Nowy sezon zacząłem od wyjazdu na La Pomę w Barcelonie. Na początku, po takiej przerwie, było ciężko w 100% wrócić do dawnej kontroli nad rowerem i dociąganiem tricków. Zwłaszcza, że tamtejsze hopy są bardzo techniczne. Jednak krok po kroku, bez pośpiechu, udało mi się wdrożyć w dawne nawyki. To piękne uczucie znów wrócić na rower.

Za czym najmocniej tęskniłeś podczas tych 8 miesięcy przerwy?

Za wszystkim, bo nie chodziło jedynie o sam fakt jazdy. Brakowało mi kumpli, wypadów na rower, próbowania nowych sztuczek i odrywania się od ziemi. Czułem się tak, jakbym stracił sporą część mojego życia. To było słabe…

snimka-obrazovky-2016-11-21-o-20-07-39

Jesteś riderem marki CTM, ale na ogół możemy zobaczyć cię na dirtówce. Co z dużymi rowerami – bawisz się w downhill i freeride?

Niezbyt często wsiadam na duży rower, ale przyznam, że bardzo to lubię. To coś totalnie nowego, co daje mi szanse na latanie zdecydowanie większych hopek i zabawę na szybszych trasach. Póki co jednak nie mam swojego większego roweru, ale mam nadzieję, że kiedyś to się zmieni.

W twoim najnowszym filmie możemy zobaczyć sporo nowych I technicznych combosów. Który rider ze światowej czołówki jest dla ciebie największą inspiracją i dlaczego?

Ciężko powiedzieć, nigdy nie miałem tylko jednego idola. Gdybym jednak musiał wybrać, to postawiłbym na Brandona Semenuka, który moim zdaniem jest najlepszy w branży. Sam nie wiem tylko, czy jego styl bardziej mnie motywuje, czy demotywuje (śmiech). Niektóre jego numery są po prostu niesamowite. Poza tym lubię Andreu Lacondeguy’a i Grahama Agassiza za ten ich big mountain freeride. No i Cam McCaul – głównie za to, że zawsze jest pozytywnie nakręcony. Nie mogę też zapomnieć o moich czeskich braciach – Jakubie Venclu i Tomasie Zejdzie.

snimka-obrazovky-2016-11-21-o-20-08-56

Sezon 2016 dobiega końca. Jakie masz plany na kolejny rok? Zamierzasz wpaść do Polski na jakieś zawody albo luźne jazdki?

Planujemy zaliczyć tripa do Polski razem z Villiamem i Jakubem (jako CTM Riders team). Mam też zamiar wystartować w zawodach. Przede wszystkim chcę poczuć trochę rywalizacji, dużo podróżować, poznawać nowe miejscówki i robić maksymalnie dużo zdjęć i filmów.

To plany, a marzenia? Jakie są twoje największe, które związane są z rowerem?

Niektóre z nich już się spełniły. Był to wypad na La Pomę i jazda z Andreu Lacondeguy’em. No i wylądowanie kilku nowych sztuczek. No ale nie będę też ukrywał, że marzę o wypadzie do Whistler… I to też nie jest koniec mojej listy rowerowych marzeń.

snimka-obrazovky-2016-11-21-o-20-09-10

Oj tak, a Whistler to marzenie każdego z nas! Zatem trzymamy kciuki za realizację tych marzeń. Dzięki za wywiad i uważaj na siebie (nie tylko na kostki)!

Dzięki, mam nadzieję, że przy najbliższej okazji będziemy mogli razem pośmigać. Pozdrowienia!