Test: Specialized Turbo Kenevo, czyli E-Zjazdówka na sterydach!

Test: Specialized Turbo Kenevo, czyli E-Zjazdówka na sterydach!

Przemysł rowerowy pędzi do przodu na łeb na szyję. Codziennie przedstawiana są coraz to nowe rozwiązania, z których jedne będą nasze życie upraszczać, zaś inne wyglądają jak by miały je utrudnić. Kilka tygodni temu mieliśmy przyjemność sprawdzić najnowszy wynalazek firmy Specialized; elektryczną maszynę do najbardziej hardcorowych zadań – rower Turbo Kenevo na rok 2020. 
 

 

Ale o co chodzi?

Prawdę mówiąc, na początku sami zadaliśmy sobie to pytanie. Zjazdowy elektryk? Gdzie na tym jeździć? Przecież w Bikeparkach są wyciągi, a enduro single nie są aż tak wymagające żeby wybierać się na nie na zjazdówce. Niemniej jednak wsiedliśmy na nowe Kenevo, zerknęliśmy na mapę i ruszyliśmy w stronę spotu testowego przez las – na przestrzał. Odpaliliśmy wspomaganie i rura w górę! Nie ważne co trafiło pod nasze koła – korzenie, kamienie, patyki, błoto, czy piach – po prostu zasuwaliśmy jak pociąg po szynach. Do wyboru mieliśmy trzy tryby wspierające rowerzystę, ale już trochę nas znacie… Nie bawimy się w półśrodki – maksymalna moc sprawiła, że prędkość, z jaką jechaliśmy POD GÓRĘ dostarczyła nam niemałej frajdy. Jechaliśmy tak szybko, że bez obciachu można by z taką prędkością lecieć w dół po niejednej zjazdowej trasie. Totalny kosmos…
 
 

W górę!

Podjeżdżanie jeszcze nigdy nie sprawiło nam tyle frajdy!

 

Dojechaliśmy do naszego docelowego centrum testowego. Naszym oczom ukazała się długa, wijąca w górę asfaltowa droga. Popatrzyliśmy na siebie i jak na nas przystało odpaliliśmy maksymalną moc! Lecieliśmy pod górę jak na motorach. Rozmawialiśmy o potencjale testowanego roweru, ale wciąż nie byliśmy świadomi tego co one potrafią. Jadąc na szczyt widzieliśmy dwa single, które przeplatały się z asfaltową drogą. Nie mogliśmy się doczekać, aż dotrzemy na górę. Wiedzieliśmy, że zabawa będzie przednia, ale nie spodziewaliśmy, że aż tak! Nawet nie zauważyliśmy, gdy dojechaliśmy na start, pełni energii i niesamowicie głodni jazdy. Pierwszy wniosek – silnik w rowerze sprawia, że dojeżdżamy na szczyt bez większego problemu, mamy więcej siły, a jazda w dół jest bardziej efektywna. To podstawowa funkcja rowerów elektrycznych, więc nie odkryliśmy Ameryki. Była ona jeszcze przed nami!
 
 

W dół ! !

Jazda, jazda, jazda!

 

Pierwsze co pomyśleliśmy, gdy zobaczyliśmy nowe Kenevo, to że nie ma w Polsce tras, na których wykorzystamy jego potencjał. Pojechaliśmy przetestować go w pierwsze „przypadkowe” miejsce i zrozumieliśmy, że nasze założenie było błędne. 180 milimetrów skoku i bardzo zjazdowe kąty to coś co bardzo przypadło nam do gustu. Bądź co bądź, nasza ekipa Specialized MTBAcademy wywodzi się ze zjazdu, a rowery enduro przyjęliśmy jako doskonałe narzędzie do naszej pracy na zagranicznych wyprawach i szkoleniach rowerowych. Trasa po której jeździliśmy to techniczny singiel enduro usiany kamieniami i korzeniami. Znajdowało się na nim wszystko, czego potrzeba do szczęścia!

Wracając jednak do właściwości jezdnych… Waga, która na pierwszy rzut oka wydaje się olbrzymią wadą roweru sprawia, że jedzie się nim jak czołgiem. Po prostu taranuje się wszystkie przeszkody, które stają na drodze – nie ważne, czy jest to rockgarden, techniczna partia z korzeniami, trawersy, czy zakręty. Obawialiśmy się też, jak rower będzie się zachowywał w locie. Przecież zjazdówka, na której nie można polatać, to nie zjazdówka! Jeden z członków naszej ekipy „wziął sprzęt na warsztat” i zaliczył każdą skocznie, jaką znalazł na trasie. „Kurde da się!” No właśnie… Dało się i to jeszcze jak! Konstruktorzy roweru wykonali na prawdę konkretną robotę. Specialized przygotował idealne hasło marketingowe opisujące swoje rowery elektryczne: „It’s you, only faster” – strzał w dziesiątkę!
 
 

Specialzied Turbo Kenevo – Po co komu taki rower?

Zjazdowy elektryk? Po o to komu?

Czas podsumować trochę to wszystko co już ustaliliśmy.

Po pierwsze PRIMO – jazda na tym rowerze to świetna zabawa. Testując rower jeździliśmy góra dół – zatrzymywanie się i robienie zdjęć w jednym miejscu było bez sensu, skoro w przeciągu kilki minut można było na start trasy dojechać bez większego wysiłku. Nie mogliśmy uwierzyć w to ile frajdy przyniósł nam ten rower.

Po drugie PRIMO – szczerze mówiąc w Polsce nie ma dużo miejsc, w których da się wykorzystać pełny potencjał tego roweru.

Po trecie PRIMO ULTIMO – Specialized Turbo Kenevo, to rower dla E-Freeriderów. Tak oczywiście, „ble, fuj, nie wolno jeździć na rowerach elektrycznych bo…” No właśnie bo co? Bo zrobicie więcej lapsów, bo więcej czasu spędzicie na jeździe w dół, a mniej na stękaniu w trakcie wypychania? Ten rower, to maszyna to zadań specjalnych i bez dwóch zdań znajdą się na niego chętni. Polskie miejscówki rowerowe, w których jazda na Kenevo sprawi frajdę riderowi i rowerowi to tylko kwestia czasu!

Chcecie dowodu? Sprawdźcie co na tym rowerze wyczynia legendarna ekipa Coastal Crew z Kanady.

Wszystko jasne? Tak myśleliśmy!

My opowiedzieliśmy wam o zajawkowej części roweru. Wymiary, rozmiary, bajery i szczegóły znajdziecie na stronie SPECIALIZED

Więcej na temat naszych poczynań znajdziecie na naszej stronie oraz w social mediach:

JOYRIDE INSTA

SPECIALIZED MTBacademy INSTA 

JOYRIDE FB 

SPECIALIZED MTBacademy FB