Kolarstwo górskie stale się rozwija, a co za tym idzie – grupa amatorów kręcenia w terenie jest z każdym sezonem większa. Na szczęście nie wszyscy lubią jeździć w tych samych miejscach i w ten sam sposób. Dzięki temu ewoluuje także sprzęt, a w szczególności w siłę rośnie rodzina „ścieżkowców”. Przetestowaliśmy przedstawiciela tego gatunku – tegorocznego Rose Granite Chiefa 2 na kołach 650b.

Tytułem wprowadzenia…
Rose to niemiecka marka, która działa w nowoczesnym modelu typu direct selling. Prościej? Wchodzisz na stronę, wybierasz interesujący cię rower, dokonujesz modyfikacji według własnej fantazji i zamawiasz jednoślad. Ot cała filozofia. Ta opcja pozwala nie tylko mocno zmniejszyć koszta związane z dystrybucją, ale także wyposażyć rower w topowy osprzęt i dopasować go do indywidualnych preferencji ridera. Słowem – pełen custom!

W ofercie Rose znajduje się sporo ciekawych modeli. Co ważniejsze – wiele z nich w sezonie 2015 przeszło konkretny lifting, w ramach którego dopracowano linię ram, a także jakość pracy i sztywność zawieszenia. Do naszej redakcji trafił model Granite Chief 2, który jest typowym „ścieżkowcem” na kołach 650b. Co oznacza ten termin? Postaramy się go zdefiniować w dalszej części testu.

Co i jak?
Rower Rose Granite Chief 2 postawiono na ramie wykonanej z aluminium 7005. Jej waga to 2,4 kg (całkiem fajnie!). W kwestii standardów: mocowanie piasty 142x12mm, kąt główki 67 stopni, kąt podsiodłówki 75 stopni i tylny trójkąt 435mm. Korzystaliśmy z rozmiaru M, który rekomendowany jest osobom we wzroście 173-182 cm. W tej wersji baza kół wynosiła 1148mm, a długość przedniego trójkąta 580mm (pełna geometria tutaj). Ramę pokrywa lakier czarny mat z czerwonymi wstawkami. Trzeba przyznać, że wygląda to ładnie, bez zbędnego fisiowania, czy grania jaskrawymi barwami.

W opisaną ramę zamontowano sporo dobrego sprzętu – tak jak pisaliśmy, taki efekt direct sellingu. Począwszy od amortyzacji: Rock Shox Pike RC i Rock Shox Monarch RT3. Napęd zbudowany na komponentach Shimano XT i SLX, lekkie i sztywne koła DT Swiss M1700 z kapciami Schwalbe Nobby Nic (27,5 x 2,25 cala) w wyzszej wersji oplotu. Do tego sprawdzone i mocne hamulce Avid Code (w katalogowej wersji są Formule – tutaj była customizacja), sztycę Rock Shox Reverb i kokpit Race Face Turbine, chwyty Ergon Grips. Szczerze mówiąc: ciężko znaleźć chociaż jeden komponent niewiadomego pochodzenia, który może budzić wątpliwości Wszystko tip-top, wiesz za co płacisz.


Stojąca na kołach maszyna zdaje się być spora – no tak, ciągle przyzwyczajamy się do gabarytów 650b. Za to po podniesieniu roweru jest nieodparte wrażenie lekkości. Katalogowa wersja Rose Granite Chiefa 2 2015 waży 13kg, więc to dobra waga jak na rower, który ma być totalnym uniwersum – zarówno dla fanów podjazdów, jak i zjazdów.

No nic, pora wkręcić platformy i ruszać w teren…
Objazdówki i trochę szaleństw
Pierwsza jazda to zawsze ten sam motyw – najpierw trzeba ustawić zawieszenie. Raz i dwa dodymaliśmy powietrza w Pike’a i Monarcha, sprawdziliśmy tłumienie, podregulowaliśmy szybkość odbicia w Rock Shox Reverbie.

A! Jeszcze klamki hamulcowe – w modelu Avid Code R można w prosty sposób zgłębić ich pracę, co pozwala na dopasowanie w zależności od wielkości dłoni i palców.

Ruszamy na trasy. Rosiaka testowaliśmy w okolicach Jury Krakowsko-Częstochowskiej, więc nie brakowało pagórków, skałek, piaszczystych duktów leśnych, które dziesiątkami kilometrów wiły się przez dzikie lasy i okoliczne górki. Takie okolice to świetny teren, by wykorzystać rower nie tylko pod stricte górskimi właściwościami, ale także jako kompana turystycznych wypadów. Zdarzało się, że zawiecha była blokowana, a Reverb strzelał do góry i licznik pokazywał dystans 50-60 kilometrów. Przy takiej jeździe ważne jest, by maszyna była przede wszystkim wygodna. Geometria Rose Granite Chiefa daje to, czego potrzeba. Sylwetka nie obciąża kręgosłupa, a proporcje pomiędzy długościami przedniego trójkąta są wręcz idealne.

Fajnie sprawdziły się też koła DT Swiss M1700. Po pierwszych oględzinach można było się zastanawiać nad ich wytrzymałością… ale w gruncie rzeczy dały radę i nie złapały najmniejszego bicia. Choć kilka razy dostały mocny strzał. Piasta z systemem „Rachet” przyjemnie tykała, a my pokonywaliśmy kolejne kilometry.

W bardziej wymagającym terenie, kiedy damper dostawał pełną pracę, rower radził sobie całkiem nieźle. Koła 650b to fajne optimum, które nie ogranicza właściwości lotnych czy zwrotności. Da się latać, robić whipy i table. Zawieszenie jest na tyle progresywne, że rower jest bardzo skoczny i przyjemnie pokonuje się na nim singielki dające możliwość oderwania kół od ziemi. Całkiem nieźle radziły sobie też opony Schwalbe Nobby Nic. Tylko kilka razy złapały poślizg na mokrych korzeniach. Na szutrach i suchym podłożu trzymały rewelacyjnie.

Niewątpliwą zaletą nowej linii ramy jest tylny wahacz, w którym odczuwalnei poprawiono sztywność boczną. Czuć to podczas dohamowań w trawersach, albo ciasnych bandach. Wejście z impetem w zakręt sprawia, że docisk wyrzuca rower z bandy. Jadąc czuć, że rower nie boi się tego typu punkdurowych zagrań.

Jedyna bolączka, jaka nie nam nie podpasowała, to korba i dwie zębatki. W tego typu maszynie przydałby się narrow-wide. Po pierwsze – żeby było nowocześnie i na topie. Po drugie – żeby łańcuch nie tarabanił się na nierównościach. Okej, dwa blaty są lepszym rozwiązaniem np. dla amatora, który nie ma jeszcze pary w łydzie. Z drugiej strony – do narrowa szybko można przywyknąć. Zwłaszcza, ze kaseta 11-36t (10-biegów) dawała spore możliwości w kwestii podjazdów. Ten rower się o to po prostu prosi! Nie wspominając już, że dzięki zmianie można byłoby urwać trochę z wagi, czyniąc rower jeszcze ciekawszym.

Podsumowanie:
+ bardzo dobrze wykonana i sztywna rama
+ topowy osprzęt z opcją customowej konfiguracji
+ przemyślana geometria i jakość pracy zawieszenia
– dwa blaty w korbie
– wąska kierownica ( 740mm)
– w dolnym wyjściu dla wewnętrznego prowadzenia przewodów przydałaby się gumowa obwoluta, która wyciszałaby stukanie o ramę

Dlaczego Rose Granite Chief 2 2015 to prawdziwy ścieżkowiec? Bo to rower totalnie uniwersalny i bezkompromisowy. Wycieczki (po płaskim terenie, a nawet asfaltach) w jego towarzystwie to czysta przyjemność. Nie wspominając już o wspinaczce nagrodzonej szybkim zjazdem. Ten rower jest na tyle „dobry” w pełnym znaczeniu tego słowa, że zadowoli nawet największą marudę i wymagającego ridera, który lubi pokręcić w terenie.
- Cena: 2689 euro = 11 980 pln (kurs średni z dnia 11.06.15r.)
- Pełna specyfikacja (klik)
- Dystrybucja: http://www.rosebikes.pl/
Tutaj znajdziesz test innego roweru Rose, jaki przeprowadziliśmy.