Jednym z najnowszych trendów w grupie charyzmatycznych producentów sprzętu rowerowego jest reaktywowanie dawnych klasyków. To „odgrzewanie wystygniętego placka” jest ryzykowne, ale w większości przypadków kończy się sukcesem. Przykład? Choćby ten z Wysp Brytyjskich i bandery DMR’a.
Słówko na temat historii…
Marka DMR od samego początku kroczyła swoją autorską ścieżką. Charakterystyczne materiały, świat przeżyć i specyfika ich sprzętu sprawiła, że do dziś utrzymała swój unikalny klimat. A teraz cofnijmy się o jakieś 10 lat wstecz. Pamiętacie swój pierwszy rower „do skakania”? A pamiętacie czym się inspirowaliście? Pewnie wielu z was odkopało w czeluściach pamięci obrazy. Dajemy rękę uciąć, że pośród nich były także hardraile zbudowane na ramach DMR’a. To były czasy, kiedy istniały rowery do wszystkiego: stalowa rama, widelec ze skokiem 140-150mm i komponenty do ostrego orania. Właśnie wtedy jednym z bestsellerów wyspiarskiej marki był model Trailstar – czyli stalowa rama, która sprawdzała się w najróżniejszych odmianach ekstremalnego mtb. Po kilkuletniej „śmierci” tęgie głowy z DMR’a postanowiły dać temu projektowi drugie życie.
Nowy DMR Trailstar
- Nowoczesna geometria – duża baza, niski środek ciężkości, krótki tylny trójkąt
- Dostosowana do kół w rozmiarze 27.5” – także opon 27+ (2,8 cala)
- Dedykowana do widelców ze skokiem 140/150mm
- Taperowana główka ramy
- Materiał: stal 4130 chromoly
- Mocowanie napinacza ISCG05
- Bardzo niski przekrok ramy
- Rozmiary: S, M I L
- Waga ramy: 2.8kg
- Kolory: Stealth Black, Throwback Blue
- Cena ramy: £499.99 | €899.99 | $749.95 USD
Smaczki konstrukcji
Oglądając nasze foty z tegorocznego Eurobike 2015 zapewne zdążyliście zauważyć, że nowy Trailstar wygląda zupełnie inaczej, niż jego poprzednik. To nie tylko kwestia soczystego malowania i potężnego gięcia górnej rury, która zmniejsza przekrok ramy. To także kwestia detali. Spójrzcie na tylne haki ramy: dziwny, pokraczny element, który jakimś cudem gra z całością. Albo elementy przy podsiodłówce. Przecież to jest dzieło sztuki, które balansuje na pograniczu kiczu i czegoś niesamowitego.
Wniosek?
Wygląda na to, że ekipa DMR’a nie tylko stworzyła ciekawy sprzęt, ale znów opracowała patent na zaistnienie na rynku. I co więcej – ten patent znów pozwala utrzymać dawny charakter marki. Podziwiamy kreatywność i wysoka piąteczka za konsekwencję w prowadzeniu tożsamości brandu.