Sony VAIO Joy Ride Open w Myślenicach – podsumowanie

Jak wiadomo jeden z ostatnich weekendów „słonecznego” kwietnia upłynął nam pod znakiem zawodów serii Sony Vaio Joy Ride Open. Ściganki bardzo wyczekiwane z kilku powodów- głównie dlatego, że pierwsze w sezonie… a także dlatego, że na starej, dobrej miejscówce – Myślenicach. Jak było? Błotnie! Ta niepisana tradycja zawodów w błocie została godnie kultywowana. Standardowo: sobotnie przedpołudnie nakręcało wszystkich do jazdy. Co jakiś czas przez delikatne chmury przebijało się słońce, dając znak że ten weekend będzie pełen rowerowej zabawy.  Większość z riderów przywdziewała spodenki i t-shirty,  ciesząc się ładną pogodą. Nie tylko zawodnicy byli szczęśliwi z powodu zacnej aury. Wszyscy gapie, którzy oblegali trasę i kibicowali swoim znajomym mieli świetną okazję, by podziwiać niezłe loty i stylowe wygibasy. Trasa w Myślenicach pełna była drewnianych skoczni i muld, które w połączeniu z niezłą prędkością osiąganą na suchutkiej nawierzchni dawała niezwykle widowiskowy rezultat. Leciały whipy, scruby i padł też epicki hit autorstwa Gonza (Grzesiek Wincenciak) – chłopak przeskoczył ostatniego dropa używając samego najazdu (przelatując płaską część), gdzie lądowanie było 3 metry niżej. Chwilę później nadeszły ciemne chmury, strzeliły dwa grzmoty i lunęło, jak z cebra. Riderzy, którzy szybko załapali, co się święci popędzili trasą w dół. Inni, którzy liczyli na poprawę aury w sobotnie popołudnie musieli spłynąć razem ze strumykami deszczu. Nie było to jednak złe doświadczenie (zwłaszcza z założonymi Minionami), bo każdy mógł sobie powtarzać: „Danny Hart, Danny Hart…ohh look at the time” – było widać, że niektórym te zaklęcie dodawało autentycznego powera, bo cisnęli, jak szaleni. Chwilę później wszystkie błotne ludziki zawinęły się do domu z dużym, ale i potrzebnym apetytem na jazdę. Odbębni się jutro! Pogoda w niedzielny poranek napawała optymizmem. Przebiło się słońce, trasa powolutku wysychała. Wszyscy z riderów powoli rozkręcali swoje rowerowe skills’y prezentując stylową jazdę. Chwilę później pogoda znów spłatała nam figla (taka pora roku). Trochę popadało i trasa wróciła do swojej maksymalnie budyniowatej konsystencji. Problemem nie była górna część, gdzie można było driftować i ogarnąć zjazd bez problemu. Największym wyzwaniem była ostatnia prosta, gdzie niektórzy ośliniali sobie brodę podczas pedałowania. [dobry motywator na poprawienie kondycji] Wszyscy walczyli, jak przystało na prawdziwych zawodników. Zarówno młodzi kadeci, juniorzy, hobbici, dziewczyny, mastersi i asy. Wszyscy mieli ten sam cel- pokonać tą błotnistą trasę w jak najlepszym czasie. Zdecydowanym królem niedzielnych zjazdów został Mikołaj Wincenciak. W dwóch przejazdach (eliminacje/finał) zdołał poprawić swój czas o 9 sekund, wykręcając czas dnia- 4:07 – szacun. Pozostałe wyniki przeczytacie poniżej. Warto też wspomnieć o szczęśliwcu, który wygrał nowiutki tablet marki Sony. Oto kolejny powód, by spróbować sił w zawodach Sony Vaio Joy Ride – taki sprzęt piechotą nie chodzi! Gratulujemy! Zanim jednak oddacie się wynikom i zdjęciom: w imieniu całej ekipy organizującej zarówno sobotnie zawody Enduro, jak i niedzielny zjazd – DZIĘKUJEMY! Przyjeżdżacie, ścigacie się, dobrze bawicie – wszystko wygląda tak, jak powinno. Dzięki Wam ten sport idzie do przodu! Oby tak dalej dziewczyny i chłopaki. I pamiętajcie – widzimy się w Kluszkowcach na Joy Ride Festivalu! Galerie nadesłanych zdjęć:

]]>