Druga edycja Joy Ride Days w Szyczrku za nami! Mimo początkowych obaw związanych z fatalnymi prognozami pogody, ostatecznie (jak zwykle) odnieśliśmy spektakularne zwycięstwo. W strefie targowej stanęło aż 30 namiotów, na których wystawcy prezentowali swoje produkty i udostępniali rowery na testy. Na trasach jeździła cała masa rowerzystów, a sam Szczyrk zamienił się na 3 dni w rowerową stolicę Polski. Łapcie krótki podsumowanie imprezy:
Szalony to był rok, nie zapomnimy go nigdy! Tymczasem… Uroczyście ogłaszamy zakończenie sezonu rowerowego z ekipą Joy Ride. Oczywiście pojeździmy jeszcze co nieco na rowerach i najprawdopodobniej trochę potripujemy, ale organizację wszystkich imprez mamy już za sobą. Ostatnie 3 dni spędziliśmy w Szczyrku organizując dla was drugą edycję Joy Ride Days. Ponieważ impreza ma dość luźny charakter, mieliśmy też czas i siłę bo pojeździć z wami na trasach i poimprezować w trakcie wieczornych spotkań. Musimy przyznać, że mimo organizacyjnego stresu, który jest nieodłącznym elementem życia każdego eventowca, ostatecznie świetnie się bawiliśmy!
Piątek
Wszystko zaczęło się w piątek. Poranny wiatr przegnał zawieszone nad Szczyrkiem chmury, dzięki czemu już w okolicy południa, w miasteczku targowym zaczęli się pojawiać pierwsi rowerzyści. Z godziny na godzinę przy namiotach wystawców oraz w kolejce do gondoli pojawiało się coraz więcej riderów, którzy chętnie korzystali z dostępnych atrakcji. Testy rowerów, przymiarki ciuchów, sprawdzanie tradycyjnych izotoników przygotowywanych przez wystawców – właśnie tak wyglądał pierwszy dzień imprezy. Część uczestników wybrała się na wycieczkę na rowerach elektrycznych, a rowerzyści z zawodniczym zacięciem postanowili spróbować swoich sił w konkurencji Strong Man & Strong Woman. W tak zwanym międzyczasie, specjaliści od enduro zaopatrzeni w Stravę rywalizowali o to, kto wykręci najlepszy czas dnia na trasie „Zbój”. O godzinie 19:00, po uroczystej dekoracji rozpoczęła się nocna część Joy Ride Days, czyli afterparty. Chociaż wszystko rozkręcało się bardzo powoli, to słyszeliśmy, że o godzinie 23 pod dolną stacją gondoli odtańczono nawet poloneza. Nieźle, co?
Sobota
W sobotę część rowerzystów (podobno) rozpoczęła dzień z lekkim bólem głowy. Na całe szczęście górskie powietrze oraz specyfiki serwowane przez niektórych wystawców natychmiast postawiły całe miasteczko festiwalowe na nogi. Znów wyszło słońce, zaczęła grać muzyka, a z godziny na godzinę do Szczyrku zaczęło dojeżdżać coraz więcej rowerzystów. Najmłodsi fani dwóch kółek rozpoczęli zabawę w specjalnie przygotowanej strefie PUKY, a nieco starsi skupili się na darmowych szkoleniach z pierwszej pomocy oraz rowerowej fizjoterapii. Kolejna grupa ruszyła na wycieczkę po okolicznych szlakach, a członkowie naszej ekipy w końcu wyjechali na trasy bo pojeździć i pozbijać piątki z uczestnikami imprezy. Punktualnie o godzinie 17:00 rozpoczął się Bunny Hop Contest, w którym klasycznie wystartowali najlepsi skoczkowie zgromadzeni na miejscu. Ostatecznie udało się nam przeskoczyć 80 cm, a po kolejnej dekoracji, rozpoczęliśmy kolejny wieczór świętowania przy stole z piłkarzykami. Rowerowa imprezka jak za starych dobrych lat – wszystko na swoim miejscu!
Niedziela
W sezonie 2021 w Szczyrku mieliśmy jeden dzień pogody, w sezonie 2022 udały się dwa dni, więc pytanie brzmi – co wydarzy się w roku 2023? Wracając jednak do rzeczywistości… Niedziela przywitała nas naprawdę konkretną ulewą i chociaż od czasu do czasu słońce dawało o sobie znać, to jednak przez większość dnia dość mocno padało. Na całe szczęście z piątku i soboty wycisnęliśmy tyle, że niedzielę spędziliśmy na odpoczywaniu, ubijaniu ostatnich interesów w strefie targowej, myciu rowerów i powolnym składaniu całej imprezy. Najbardziej wytrwali rowerzyści ruszyli na trasę. Widzieliśmy nawet szalonych riderów, którzy w totalnie hardcorowych warunkach próbowali swoich sił na nowej „Bestyji”, (czarna, wymagająca trasa) która została przygotowana specjalnie na Mistrzostwa Polski!
Około godziny 16 rozpoczęliśmy pakowanie, a po 18:00 parking w Szczyrku wyglądał jakby w ostatnich dniach kompletnie nic się na nim nie działo…
I to by było na tyle! Dzięki za kolejny wspólny sezon. Jaramy się, że mogliśmy fajnie spędzić czas na Festiwalu w Kluszkowcach i kończącej sezon imprezie w Szczyrku. Jest nam niezmiernie miło, że razem z Wami możemy tworzyć tak epickie wydarzenia, które wyróżniają się nieprawdopodobnym klimatem. Pamiętajcie – Co złego to nie My!
Piątka dla Was i do zobaczenia w przyszłym roku,
Podpisano: Joy Ride Crew