Rowerowe trendsetterstwo

Będąc rowerzystami jesteśmy częścią pewnej subkultury. A jeśli mówimy o takich tworach społecznych, to koniecznie trzeba pamiętać o ich wielu cechach- w tym modzie i schematach. Pośród naszej subkultury jest kilku trendsetterów, którzy wyznaczają nowe standardy. A te niesamowicie szybko zostają powielane przez innych riderów. O kim mowa? Zobaczcie sami. Pierwszym trendsetterem zdaje się być Sam Pilgrim. Ten znany dirtowiec od wielu lat utożsamiany jest z „brakiem zęba na przedzie”. Deficyt w układzie szczęki stał się na tyle charakterystyczny dla Pilgrima, że nawet marka NS Bikes (sponsor Pilgrima) postanowiła wydawać gadgety imitujące stracony ząb. Przez lata brak zęba zmienił swój status. Obecnie wcale nie wydaje się być oznaką lenistwa, braku higieny, czy bycia ofermą. To raczej szczyt luksusu i modowego know-how. Wnioski można wyciągać choćby z przykładu dobrego znajomego Sama Pilgrima. Chodzi o Sama Reynoldsa, który od dawna boryka się z kultem Pilgrima. Fobia Reynoldsa sięgnęła tak głęboko, że chcąc być jak swój idol postanowił pozbyć się jednego z siekaczy. Teraz Reynolds z bożyszcza wszystkich nastolatek stał się prawdziwym, zadziornym bad boyem, który nie gryząc do końca burgerów połyka je w całości. Oto dowód, że Reynolds też nie ma zęba. A co z naszą lokalną sceną? Ostatnio jak grom z jasnego nieba spadła na nas prowokacja Huberta Posmyka (rewelacyjnego zjazdowca). Hubert opublikował na swoim profilu zdjęcie, na którym prezentuje swoją nową, „wystrzałową” fryzurę. Nowy image wcale nie jest bardzo awangardowy. To czyste nawiązanie do klasyki, po troszę też standardu 50-letnich Polaków. Czy trend wyznaczony przez Huberta okaże się krzykiem mody? Zobaczymy już w przyszłym sezonie. Złośliwi twierdzą, że maczał w tym palce inny znany rider- Baldy Pink, znajomy lokales Huberta. ]]>