Niemal 6000 km po linii prostej dzieli Warszawę i Katmandu, stolicę Nepalu. Wśród himalajskich szczytów łatwo pogrążyć się w zadumie. Można też chwycić za rower i przeżyć największą przygodę życia. Albo pierwszą z wielkich przygód...
Podróż, która nie tylko da się odczuć w nogach i płucach, ale też w sercach i duszach.
Wystarczy kilka godzin jazdy rowerem od tętniącej życiem i zgiełkiem stolicy Nepalu, by wkroczyć na dzikie, ledwie wydeptane ścieżki. Sceneria tak odmienna od opatrzonych europejskich klimatów, prowadzi wprost do miejsc, których fotografie w katalogach turystycznych wywoływałby grymas dezaprobaty na twarzach typowych turystów. Jednak u każdego osobnika o podróżniczej duszy wzbudzą dreszcz niecierpliwości i ukłucie tęsknoty.
Annapurna Circut to szlak, którym można dostać się w miejsca położone wyższej niż Rysy czy Gerlach. Mijając jakby zatrzymane w czasie krajobrazy, odhaczamy kolejne kilometry przewyższeń, docierając aż pod niebo. Majestat gór budzi respekt, a rozwieszone ponad rwącymi rzekami mosty, potrafią działać na wyobraźnię nawet podczas setnej przeprawy.
Od Nepalczyków dzieli nas nie tylko odległość na mapie, ale też styl życia i zwyczaje. Jednak otwartość i życzliwość pozostaje taka sama, o czym można się przekonać nocując w tradycyjnych lożach. Wieczory spędzone w towarzystwie nepalskich rodzin pozwalają poznać prawdziwe oblicze tego kraju oraz prostą lokalną kuchnię. Takie wspomnienia pozostają w pamięci do końca życia.
Liczba kilometrów, które są do przebycia (tak w poziomie jak i w pionie) na Annapurna Circut sugeruje, że będzie to kolejna niedzielna wycieczka. Jeśli jednak takie rzeczy nie robią na Tobie wrażenia, a surowe warunki, często bez prądu i własnej łazienki, nie są Ci straszne- tutaj znajdziesz szczegóły kolejnej wyprawy http://mtbacademy.pl/nepal-annapurna-circuit.
The sky is the limit!