Świat rowerów stale ewoluuje. Producenci i projektanci starają się zaskoczyć fanów kolarstwa górskiego coraz to nowszymi i bardziej odważnymi koncepcjami. Jednym z przykładów tego brawurowego projektowania jest najnowsze dziecko marki Evil Bikes – model The Wreckoning.
Co prawda na swojej oficjalnej stronie Evil Bikes nie chwali się tym projektem, ale od dawna można go zobaczyć w materiałach z ich team riderem – Lukiem Strobelem. Amerykanin od wielu lat śmiga na światowym poziomie i dobrze wie, jak wygląda prawdziwy racing. Oprócz wspomnianego zawodnika jeden z modeli The Wreckoning trafił ostatnio do dziennikarza znanego magazynu Bikemag.
Od samego początku rower budził niemałe kontrowersje. W końcu to coś dziwnego – hybryda, o jakiej mogli marzyć tylko fani rowerowej abstrakcji. W końcu nieczęsto widuje się rower toczący się na 29 calowych kołach, sprężynowym damperze i odważnej geometrii, która nie boi się srogich zjazdów. Nie wspominając już o wielkości zawieszenia, które tutaj (w przypadku projektu realizowanego przez w.w. pismaka) wynosi 160 mm z przodu i 150 mm z tyłu.
Ponoć rower świetnie się wspina i równie srogo ciśnie w dół. Ciężko póki co fantazjować na temat ewentualnych setupów, które trafią do sprzedaży, albo samej ceny framesetu. Za to na poparcie przekazywanych przez nas opinii podrzucamy film, w którym Luke Strobel wygrywa trzecią rundę zawodów serii 2015 PRO GRT w Nowym Meksyku. Co ciekawsze – docisnął drugiego zawodnika o 3 sekundy. Zatem podkręcimy emocje pewnym stwierdzeniem: jeśli ostatnie trendy w kwestii wytyczania tras PŚ się nie zmienią, to za kilka lat światowa czołówka będzie śmigać tylko i wyłącznie na takich maszynach.