Wypadkową jakości sceny rowerowej jest kilka ważnych czynników. Jednym, rzecz jasna, są riderzy. Drugim- ogarniacze. W grupie tych drugich , po długim zastoju mamy spore ożywienie. Więcej słychać o zawodach, ich jakości i rosnącym prestiżu. Jednym z takich aktywistów jest niewątpliwie Rafał Wypiór – dobrze znana nam osoba. Ostatnie dni były naelektryzowane informacjami na temat pewnego spotkania, które może bardzo mocno zmienić wymiar DH w Polsce. O czym mowa? Wywiad typu „extended” poniżej.
Joy: Może zdradzisz nam z kim ważnym (ze światka rowerowego) miałeś przyjemność spotkać się dzisiaj w Warszawie?
Rafał: Najpierw spotkałem się z Diabłem czyli Wojtkiem Koniuszewskim, super pozytywną postacią na polskiej scenie dh i enduro, ale chyba nie o niego pytałeś No więc potem razem udaliśmy się na spotkanie Rayem Dulieu – założycielem freecaster.tv, będącego portalem emitującym poprzez internet relacje na żywo z imprez ekstremalnych, w tym do niedawna z Pucharu Świata i Mistrzostw Świata w downhillu, a od przyszłego roku organizującego międzynarodowy cykl zawodów DH1, mających stanowić alternatywę względnie uzupełnienie Pucharu Świata.
Joy: Dobrze wiemy, że nie chodziło tylko o „barszczyk na centralnym”. Zdradzisz nam chociaż część ustaleń?
Rafał: Nie chciałbym zapeszać, zwłaszcza że to dopiero początek drogi, ale barszczyk zasmakował Rayowi tak bardzo, że zgodził się spopularyzować polską… bynajmniej nie kuchnię, ale scenę downhillową, emitując poprzez freecastera finały Mistrzostw Polski w Zawoi. Prawdę powiedziawszy, zaraziliśmy go pomysłem i stwierdził, że również mistrzostwa innych krajów mogłyby mieć swoje okienko na jego portalu. Ray zgodził się także na prezentowanie w trakcie relacji i w zapowiedziach sponsorów transmisji, co w dużej mierze powinno ułatwić pozyskanie funduszy potrzebnych do sfinansowania wozu transmisyjnego z ośmioma kamerami i telebimem. To już jest po naszej stronie i tu dopiero czeka nas droga przez mękę, ale wierzę, że uda się pozyskać partnerów tego przedsięwzięcia. Bardzo liczę na wsparcie polskich mediów, a zwłaszcza tradycyjnej telewizji, której wkład, chociażby w postaci migawek z Mistrzostw Polski, zdecydowanie uczyniłby imprezę bardziej atrakcyjną dla sponsorów. Właśnie w tym kierunku, w stronę polskich mediów będę kierował dalsze kroki.
Joy: Skąd w ogóle pomysł na taki krok? Myślisz, że faktycznie doda to naszym lokalnym wyścigom europejskiego prestiżu?
Rafał: W ogóle nie to było moją intencją. Przede wszystkim chciałem uatrakcyjnić zawody ich uczestnikom i kibicom, którzy na telebimie będą mogli obserwować zmagania na całej trasie, a nie tylko na ostatnich metrach przed metą. Dzięki telebimowi poprawi się także jakość konferansjerki, zwłaszcza że chciałbym wzbogacić obraz o pomiar międzyczasów. Jeśli komentarz do tego obrazu będzie chociaż w połowie tak porywający jak trans przy mikrofonie Roba Warnera, to czekają nas zawody jakich jeszcze w Polsce nie było. A jeśli na zawody zacznie przybywać coraz liczniejsza publika, nie wspominając już o zawodnikach, to może powoli też zaczną powracać sponsorzy, zwłaszcza jeśli równocześnie będziemy sobie torować drogę do mediów. W końcu downhill to dużo bardziej widowiskowy sport niż piłka nożna (hahahaha).
Joy: Swoją drogą widać ostatnio, że sporo działasz w temacie lokalnej sceny dh – zaskoczysz nas czymś jeszcze?
Rafał: Mam w głowie parę nowych pomysłów, ale mam nadzieję, że nikogo one nie zaskoczą, a wręcz przeciwnie – każdy potraktuje je jako naturalną kolej rzeczy, zgłaszając swój akces. Zresztą Twoje wcześniejsze pytanie utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie tylko mnie chodzi po głowie podniesienie prestiżu naszych lokalnych zawodów. Na początek chcę zacząć ostrożnie od Pucharu Skrzata i zorganizować jedną lub dwie edycje na Słowacji albo w Czechach, licząc, że to przekona naszych sąsiadów z południa do współzawodniczenia z polskimi skrzatami. Jeśli się ten eksperyment powiedzie, to pomyślę o stworzeniu transgranicznej serii zawodów dla dojrzałych zawodników. Chciałbym bowiem, żebyśmy się nawzajem odwiedzali nie od przypadku do przypadku, ale regularnie ścigali po obu stronach granicy. Sądzę bowiem, że integracja polskiej, słowackiej i czeskiej sceny downhillowej da nam szansę podniesienia zarówno poziomu zawodów i zawodników, jak i przyciągnięcia sponsorów, łasych na promocję i reklamę na trzech rynkach jednocześnie. A jeśli w świat pójdzie sława mocno obsadzonych zawodów, to może także nasze górki staną się celem wypraw wszelakiej maści MTB Riderów, poszukujących wrażeń w egzotycznych krajach.
Joy: A co z Fro i Sławkiem? Jak wygląda ten pseudo zimowy czas w kwestii treningów naszego młodego asa?
Rafał: Nie Fro, a FroPro, czyli For Racing Only Professionals. Nie śmiej się. Poświęciliśmy sporo czasu, aby chłopaki z teamu to pojęły, w szczególności teraz, kiedy rozpoczyna się długi okres żmudnej, codziennej niemal pracy nad przygotowaniem formy do kolejnego sezonu startowego. Nad wszystkim czuwa Arek Perin, rozpisujący wszystkim cotygodniowe plany treningowe i nadzorujący ich wykonanie, a jednocześnie przygotowujący się osobiście do startów w barwach FroPro od nowego sezonu. Zdradzę, że na początku nie było łatwo. Nawet Sławek bronił się przed kieratem nudnych nierzadko treningów, do niedawna traktując rower jedynie jako zabawę. Jednak w życiu każdego kolarza przychodzi taki moment, że zaczyna patrzeć na rower z nienawiścią – od tego momentu kozak staje się profesjonalistą. Ta zima będzie zatem sprawdzianem dla naszych chłopaków, czy rzeczywiście są Professionals For Racing Only. Mam nadzieję, że każdy zda ten test a uczciwie przetrenowana zima przyniesie owoc wiosną i nie tylko – wszak przed nami kolejny intensywny sezon startowy, obfitujący w zawody zagraniczne, w tym Mistrzostwa Świata w Leogangu, kontynentalne edycje DH1 i IXS Puchar Europy.