To już niepisana tradycja, że materiały filmowe sygnowane logo The Coastal Crew są sztosami. Wpływa na to szereg czynników: począwszy od ujęć, przez soundtrack, a kończąc na miejscówce. A propos – jeździliście kiedyś po zgliszczach spalonego lasu?

 

Jeśli w wyobraźni przeniesiemy się do kanadyjskiego B.C., to bez wątpienia przed oczami namaluje nam się ciemny, mroczny i mokry las. I słusznie, bo od zawsze tak to wyglądało. Wyłączając ten rok, kiedy anomalie pogodowe oceanu sprawiły, że w B.C. było rekordowo sucho, a o jakimkolwiek deszczu można było tylko pomarzyć. Susza przyczyniła się do wielu pożarów, w tym także jednego (i bardzo konkretnego) na Sunshine Coast – czyli w okolicy, gdzie urzęduje ekipa Coastali.

 

coast1

 

Najnowszy edit, który znajdziecie poniżej, powstał na zgliszczach lasu, który jeszcze niedawno wyglądał jak tropikalna dżungla. W akcji Curtis Robison, który tym razem zasiada za sterami cudnego Speca Enduro. Za kamerą Dylan Dunkerton. Brakuje tylko Norbsa, ale cóż – ten poszedł swoją drogą.

Ps. opinie na temat editu są bardzo rozbieżne. Nam się jednak podoba ścieżka, którą kroczy ostatnio Coastal Crew (w kwestii kinematografii). Jest inaczej, niesztampowo – i o to przecież chodzi!