Wczorajsza, kolejna już edycja Pucharu Świata w DH niewątpliwie będzie długo rozpamiętywana. Wszystko za sprawą kilku spektakularnych niespodzianek, niebezpiecznych gleb i konsekwencji maszyny zwanej Aaron Gwin. W szeregach zjazdowców najwyższej rangi sporo się zmienia- powoli stara gwardia musi ustępować miejsca młodym wyjadaczom. Oto jak w telegraficznym skrócie można przedstawić to, co działo się na Górze Św. Anny:
- wielu z zawodników miało problemy z napędem. Wszystko przez sporą ilość kamieni na płaskich odcinkach, gdzie gubili łańcuchy. Taką sytuację zaliczyli m.in. Steve Peat i Brendog
- Ten drugi, ciągle nie może się odnaleźć w nowej ekipie. Wszyscy sądzili, że potrzeba mu bycia frontmanem teamu. Jak widać- niekoniecznie. Brendog kolejny raz jedzie na pół gwizdka
- Neko Mullay zalicza konkretną glebę (ze stepdowna upada na klatę), po obsunięciu się koła na wybiciu jednej z przeszkód. Upadek wygląda srogo
- podczas eliminacji i treningów rzetelnie upada także Gee Atherton i Matti Lehikoinen
- na pochwałę zasługują: Neethling, Blenkinsop, Cole i Macdonald
- drugim miejscem musi się nacieszyć Minnaar, który pomimo największej prędkości na trasie nie jest wstanie objechać zjazdowego mutanta, używającego podczas jazdy nadprzyrodzonych sił – Gwina
- trzecie miejsce na podium zajmuje Danny Hart, który rośnie w siłę.
- wygląda na to, że Gwinn znów zgarnie całą pulę Pucharu Świata DH
- przykro było patrzeć na Steve Peata, który pomimo swoich lat nadal ma aspiracje wygrywać. Niestety w Fort William wypadł z trasy (przez gęstą mgłę), a na Górze Św.Anny zgubił łańcuch. Tym samym może już tworzyć tylko tło generalki.
- Rachel wraca do gry!