Jednak Semenuk nie jest robotem.

Pośród całej tej grupy pro-riderów rządzących światem ekstremalnego MTB możemy wyróżnić dwa typy zawodników: ludzie i roboty. Większa część należy do pierwszej kategorii i ich charakterystyczną cechą jest to, że popełniają błędy, nie wygrywają wszystkiego. Natomiast z drugą grupą jest totalnie odwrotnie. Jej liderem od lat jest Brandon Semenuk i zapewne tak by zostało, gdyby nie jeden z filmów… Seria filmów pt. Life Behind Bars z założenia miała opowiadać o Brandonie Semenuku, pokazując jednocześnie wszystkie niuanse jego życia. Za każdym razem, kiedy zasiadaliśmy do kolejnego z odcinków, wiadome było, że po oglądnięciu będziemy pełni podziwu dla umiejętności gościa, który nigdy się nie myli. Na ogólnoświatowej scenie zaistniał kilka sezonów temu, ale przez ten cały czas mało było dowodów na fakt, że jest człowiekiem. Mało się uśmiechał, dużo trenował, nigdy nie mylił i nie stresował. Wygranie zawodów największej rangi- Rampage, czy Crankworx – to pestka. Ten wizerunek sprawiał, że większość z fanów zaczęła już wierzyć w fakt, że Semenuk jest robotem. Jego bezbłędność była niesamowita. I zapewne tak by pozostało, gdyby nie ostatni odcinek serii Life Behind Bars.  Historia, o której opowiada dzieje się podczas zawodów Crankworx 2012 w Whistler. Każdy, kto chociaż trochę interesuje się rowerami wie, że to jedna z najważniejszych imprez ekstremalnego MTB na Świecie. Semenuk, jako jeden z najbardziej utalentowanych zawodników obowiązkowo stawił się na starcie. Niestety tym razem nie poszło tak łatwo… pech? stres? przetrenowanie? Oceńcie to sami. ]]>