Świat kolarstwa górskiego stale się zmienia, a razem z nim ewoluują też dziedziny i formy jazdy. Reformy dotykają również (albo i przede wszystkim) tematki technologii. Jednym z nowych wypustów rynku są rowery typu e-bike, które zdecydowanie walczą o rolę najdroższych rowerów w historii.
Nie będziemy zaczynać od tendencyjnego i nadal kontrowersyjnego pytania – ale po co takie rowery? Niech odpowiedź będzie już prywatnym osądem tego, w jaki sposób powinno się napędzać rower. My pójdziemy o krok dalej i zapytamy – Ile kosztuje najdroższy e-bike? Przeglądając oferty czołowych producentów „elektryków” można znaleźć sporo perełek, jednak prawdziwą rakietą jest cacko z oferty niemieckiej marki Haibike. Model o niełatwej nazwie XDURO FullSeven Carbon ULTIMATE zbudowano na karbonowej ramie z 4-zawiasowym systemem zawieszeni i komponentach topowych grup – w tym: karbonowe komponenty Tune FSA, Magura. Za napędzanie jednostki odpowiedzialny jest system BOSCH, który generuje moc 250 watów. Całość waży leciutko ponad 17 kg, czyli całkiem zacnie jak na e-bike.
I tutaj zaczynają się schody. Dla kogo jest ta maszyna (pomijamy już fikuśne koła…)? Kąt główki 69 stopni, 120 skoku. Raczej nie chodzi o konkretne tyranie po dużych górach. To raczej turystyka z elementami jazdy ścieżkowej. No i fajnie, pewnie większość z was chciałaby mieć taką maszynę w swoim rowerowych schowku – choćby dla eksperymentu, czy odskoczni od typowego roweru. Niestety, w przypadku tego modelu może być ciężko. Maszyna kosztuje niecałe 15 tysięcy euro, czyli sami wiecie ile to polskich złotych. Owszem, znajdą się i tacy, którzy się szarpną. W końcu na dachu swojego AMG trzeba postawić coś adekwatnie nietuzinkowego…