Endurowa masakra pedałem platformowym

Endurowa masakra pedałem platformowym

Mogłoby się wydawać, że temat enduro jest tak przemielony i nudny, że w przyszłości nie czeka nas już nic innego jak tylko newsy dotyczące coraz lżejszych nakrętek na wentylki. Okazuje się jednak, że ktoś taki jak Sam Hill wcale nie chce odchodzić na emeryturę, w związku z czym stereotypowy świat enduro czeka mały przewrót.

Pora zejść ze sceny dh

Kiedy Sam Hill w jednym z ostatnich wywiadów potwierdził, że kończy ze ściganiem w DH i od 2017 roku będzie koncentrował się przede wszystkim na zawodach enduro, spora ilość jego fanów sprzedała rowery i przesiadła się na hulajnogi. Inni wyłysieli. W gruncie rzeczy Hill podjął świetną decyzję (choć wielu czytając to rwie włosy z głowy – w końcu to król dh! On miał być zawsze! No właśnie, może i był, ale jego forma sugerowała, że coś już nie działa. Może to zmęczenie materiału, może presja młodych zawodników, a może po prostu remont rowerowej tożsamości? My się tym jaramy i z chęcią zobaczymy, co będzie dalej.

hill2

Jest robota do zrobienia

Dlaczego nazwaliśmy tę zmianę mianem dobrej (bez skojarzeń, chociaż sam przytuliłby na swoje pociechy niezłą sumkę)? Bo po pierwsze widać, ze w enduro znalazł swoje nowe powołanie i się tym jara. Bo (po drugie) mu to dobrze wychodzi i już kilka razy stawał na podium EWS. I po trzecie – bo ma tam pewną misję związaną z szerzeniem dobrej nowiny o pedałach platformowych – które jak w poniższym filmie zobaczycie – świetnie spisują się także w tej dziedzinie mtb.

No nic, zwykło się mówić: „umarł król, niech żyje król” – w tym przypadku to powiedzonko pasuje. No i nadal mamy Hilla, który w zakręt wlatuje z wyprostowaną nóżką!