Duży skok, czy dziarskie flow?

Kilka dni temu na jednym z największych portali rowerowych świata opublikowano ciekawy news. Dotyczył on tematu, który od lat zgrabnie omijano. Po części dlatego, że mógł wywołać głośne poruszenie, albo przełamać pewne tendencje, które są na rękę potężnym, rowerowym korporacjom. Więc jak to wygląda? Autor poddał dyskusji pewien konstrukt, który od lat siedzi w głowach wielu riderów. Czy amatorom (zarówno zaczynającym, jak i tym jeżdżącym od lat) potrzebne są wielkie rowery, z potężnymi możliwościami? Czy nie jest tak, że właściwości tego sprzętu nas przerastają? Według autora rower z mniejszym skokiem nie tylko uczy jazdy w szerszym kontekście, ale także pobudza naszą rowerową wyobraźnię. Tam, gdzie 200 mm skoku uratuje sytuację, to 140 mm niekoniecznie- dlatego trzeba kombinować z wyborem linii, być kreatywnym. A jaki jest wasz stosunek do tego tematu? Wolicie komfortowo śmigać na pro-zajazdówce (nawet nie wykorzystując jej technologii w 100%), czy wyznajecie kult fun-bike’ów z małym skokiem? Poniżej dowód, że na małych rowerach można się bawić na niesamowitym poziomie. Trzeba tylko mieć skillsy. ]]>