Crankworx Rotorua – co poszło nie tak?

Crankworx Rotorua – co poszło nie tak?

Kilka dni temu w nowozelandzkim mieście Rotorua zakończył się głośny festiwal Crankworx. Pierwsza odsłona potrójnej serii eventów przyciągnęła na miejsce całą elitę światowego mtb. W tej grupie był także Szymon Godziek, który brał udział w zawodach Slopestyle.

 

W pierwszej rundzie Szymon Godziek zaliczył spokojny i zapobiegawczy przejazd. Nie brakowało fajnych sztuczek, ale widać było, że to raczej przelot w celu sprawdzenia warunków przed kolejną rundą. Zapowiadało się więc na niezłe show, zwłaszcza, że Szaman miał przygotowanych kilka „bangerów”…

 

P-20151022-00294_News(1)
Szymon Godziek – portret. Foto: Bartek Woliński / Red Bull Content Pool

 

 

Ruszyła druga runda, Szymon poleciał dropa i pierwszą hopę, na której wykonał pięknie wyciągniętego supermana double seatgraba. Po wylądowaniu Godziek pofrunął koleją hopę, ale już nie wykonał żadnego tricku. W tym momencie większość z nas zadała sobie pytanie: „yyy, o co chodzi?!”.

 

P-20150329-00134_News

 

Udało nam się skontaktować z Szymonem. Oto jak wytłumaczył nam to zdarzenie:

„Pierwszy przejazd chciałem pojechać w miarę czysto i bezpiecznie, żeby na pewno dojechać do końca. Chciałem dowalić w drugim, ale niestety na pierwszej hopie, podczas lądowania superman doublegraba, jakimś cudem kask razem z goglami obsunął mi się w dół i ledwo widziałem kicker następnej hopy. Wybiłem się w ciemno i w powietrzu go poprawiłem. Ale i tak było już po ptakach. Zjechałem na sam dół nie robiąc już tricków, bo nie było sensu…” – Szymon Godziek

Cóż, okazuje się, że tym razem pech przekreślił wszystkie plany Szymona.Trzymamy kciuki za kolejny występ, oby tym razem obeszło się bez podobnych przygód. Poniżej serwujemy helmet-cam z pierwszego przejazdu Szamana.