Za nami kolejny weekend z wyścigami Pucharu Świata UCI. Wyścig DH kolejny raz dostarczył wielu emocji. To widowisko trzeba zobaczyć, ale nim odpalicie pełną transmisję spójrzcie na podsumowanie najciekawszych faktów z sobotniego racingu na Mont Sainte Anne.
10 faktów po MSA:
- Ta trasa jest przekozacka. Jest szybka, są na niej wielkie hopy i rock gardeny, na których możnaby trenować wspinaczkę. Panowie z UCI powinni częściej tam zaglądać i brać ją za wzór.
- Finn Iles w końcu dostał klapsa. Młody teammate Loica Bruni był w tym sezonie poza stawką. Tym razem jednak musiał zadowolić się drugą lokatą.
- Rachel Atherton najwyraźniej spędziła jakiś urlop z kadrą rosyjskich lekkoatletów. Niedość że wcisnęła drugiej zawodniczce 12 sekund, to jeszcze na prostej jej licznik prędkości pokazał 73 km/h – tyle co u Dannego Harta. Druga zawodniczka (Tracey Hannah) pocisnęła 60 km/h. Pytania?
- Loic Bruni narzekał, że po kontuzji nie może złapać dawnej formy. Sorry Panie Francuzik, jest dobrze! Niestety ten sezon jest już „po ptokach”.
- Thirion, Brayton, Blenki – ta ekipa śmiało może ubiegać się o żółte papiery. Panowie nie są normalni – odsyłamy do ich transferów na rock gardenach
- Luka Shaw – zapamiętajcie dane tego ziomka, będzie o nim głośno
- Jeśli na Ebayu znajdziecie fajne koło do demówki, ale nick sprzedającego będzie miał w sobie słowo Vergier, to absolutnie nie kupujcie. To koło przeszło prawdziwy mordor.
- Danny Hart znów przykozaczył. Fajnie, bo to przełamało monotonię z początku sezonu, w której oglądaliśmy boksowanie się Gwina i Bruniego
- A propos Gwina – gość musiał zaliczyć niezły fuckup w pierwszym lesie, bo na prostej licznik pokazał 75km/h i stratę ponad sekundy. Potem było różnie, ale ostatecznie to ekipa Mondrakera otworzyła szampana
- W końcu realizator pokazał więcej odcinków trasy – zwłaszcza tych ciekawszych. Można? Można. Oby tak dalej
Powtórkę zawodów znajdziecie na Red Bull TV (warto kuknąć, bo to było książkowe show).